Opis
Demis Roussos – Demis
Demis Roussos jest jednym z tych wielu przypadków weteranów lat 60., przy nazwisku których postawienie krzyżyka zawsze okazać się może przedwczesne. Po wieloletniej przerwie, Roussos powraca wybitnie udanym albumem zanurzonym w klasycznej, czarnej muzyce USA. To wielkie zaskoczenie, zważywszy, iż niegdysiejszy wokalista Aphrodites Child (rozwiązanej w 1971 r.) poszedł w całkiem innym kierunku niż jego przyjaciel z zespołu, Vangelis Papathanissiou, który – jako po prostu Vangelis – pozostał w rockowych i eksperymentalnych, elektronicznych kręgach.Demis poszedł na popową komercję i jego nazwisko w latach 70. kojarzone raczej było z listami przebojów, wielkimi i mniejszymi europejskimi festiwalami (Sopotu nie wyłączając) i hitami w rodzaju My Friend The Wind”, Goodbye My Love, Goodbye”, My Reason” czy Forever And Ever”, które podbijały listy bestsellerów w Europie i Ameryce Łacińskiej.
W 1978 roku Roussos wycofał się z działalności estradowej i osiadł z żoną w rezydencji w Malibu Beach. ze spokojnego życia emeryta wycofał się 1985 r., kiedy samolot, którym leciał do Rzymu został porwany przez terrorystów, a on sam z żoną przez kilka dni poznali traumatyczny los zakładników niepewnych ani dnia ani godziny.Efektem tamtych przeżyć był pierwszy od lat album The Story Of Demis Roussos”, raczej zauważony tylko w krajach śródziemnomorskiej Europy. A że powroty na globalną scenę to sprawa trudna, przekonał się on po opublikowaniu CD The Morning Has Broken”, w którym gładkie ballady utrzymane klimatycznie w stylu Kennyego G oscylowały stylistycznie między stylistyką Leonarda Cohena i Petera Gabriela. To był jednak przebłysk początku ewolucji Demisa, który zauważony został przez producenta Marca Di Domenico (związanego z firmą Discograph i odpowiedzialnego m.in. za udany comeback francuskiego piosenkarza Henriego Salvadora). Domenico zatrudnił kilku chętnych młodych kompozytorów (J. Piccinini, D. Algranti, Almo czy Nenad Barbulović), kilku znakomitych instrumentalistów i stylowy chórek i… voila. Wyszła płyta bardziej stylowa i amerykańska niż większość współczesnych amerykańskich produkcji.Nawiązuje ona nastrojem i aranżacjami do stylistyki soulu, rhythm and bluesa i blues-rocka lat 60., jakie kojarzą się z takimi wielkimi nazwami i nazwiskami, jak Al Kooper, pierwszy lider Blood, Sweat & Tears ( September”), Wilson Pickett ( Hit Me”), Percy Sledge ( Ill Be Home” pióra Randyego Newmana), Ike & Tina Turner w aranżacji Phila Spectora ( Love Is”) czy – już bardziej na współczesną modłę – hymnowy, utrzymany w stylu U2 Who Gives A Fuck”. Dla starszych fanów będzie to szok, dla młodych ignorantów w zakresie historii rocka i muzyki pop – być może odkrycie.
Sonic
profil bramowy 100×100, wylewki do garażu, zajac na teleskopowych nogach, kosze wiklinowe na bieliznę, suszarka do grzybow mpm, słupek łazienkowy 30cm, lesna 3, zjeżdzalnia dla dzieci, czym kleić puszki elektryczne, płytki elewacyjne zewnętrzne kamieniopodobne, peszel 25
yyyyy